Coś naprawdę niepokojącego dzieje się z Tomaszem Lisem. I nie chodzi tutaj o jego poglądy, które od lat są antypisowskie i spójne. Niech sobie takie będą, w końcu to wilcze prawo opozycji. Nie chodzi nawet o to, że Tomasz Lis bije na alarm, bo widzi upadek demokracji. W jakimś sensie go rozumiem. Obserwowanie erozji systemu, w którym pokładało się wiarę niemal religijną, to nie jest miły proces.