Trwa ładowanie...

Białczyk: "Kampania w USA wkracza w decydującą fazę. Faworyta znamy jednak od dawna" [OPINIA]

3 listopada Amerykanie zagłosują w wyborach prezydenckich. Wtedy też jedna z najdziwniejszych i najtrudniejszych kampanii wyborczych przejdzie do historii. Na niecały miesiąc przed wyborami nadal trudno stwierdzić, czy faworytem jest Donald Trump, czy Joe Biden. Zwycięzcą jest jednak bez wątpienia koronawirus.

Wybory w USA. Donald Trump wysiada z helikoptera Marine One po tym, jak potwierdzono u niego zakażenie koronawirusemWybory w USA. Donald Trump wysiada z helikoptera Marine One po tym, jak potwierdzono u niego zakażenie koronawirusemŹródło: PAP, fot: JIM LO SCALZO
d304mvr
d304mvr

Niewiadomą tej kampanii pozostaje frekwencja. Za Oceanem rośnie ona regularnie, choć od 50 lat nie przekroczyła pułapu 55 proc. Mimo że od kilku tygodni trwa częściowe głosowanie korespondencyjne, to wydaje się, że wpłynie ono w niewielkim stopniu na wynik. Zwyczajowo spór polityczny i polaryzacja społeczeństwa dają szansę na wyższą frekwencję, jednak tegoroczne warunki mogą pokrzyżować te plany. Tym razem naprzeciw demokratycznemu świętu stanął najpoważniejszy zawodnik. I do tego niewidzialny - koronawirus.

COVID-19 nie tylko zmienił bieg prawyborów w Partii Demokratycznej, ale wywrócił do góry nogami cały system polityczny. Rosnące w szaleńczym tempie statystyki zakażeń i zgonów (w Stanach Zjednoczonych zmarło już ponad 200 tys. obywateli) natychmiast stały się tematem numer jeden kampanii - i dotknęły także pierwszą osobę w państwie.

Nazywanie Donalda Trumpa "koronaniedowiarkiem", szczególnie na początku pandemii, to dyplomatyczne stwierdzenie. Na kolejnych konferencjach prasowych, do których "odwieszenia" został zmuszony przez sytuację epidemiczną, mogliśmy usłyszeć najróżniejsze teorie na temat genezy oraz leczenia koronawirusa. Wystarczy, że Trump podczas jednej ze swoich tyrad zasugerował wstrzykiwanie wybielacza, który miałby pomóc w zwalczaniu COVID-19.

Steve Bannon aresztowany. Doradca Donalda Trumpa oskarżony o defraudację

USA. Koronawirus spadł z nieba Donaldowi Trumpowi

Mimo to dla Donalda Trumpa była to okazja do przejścia do ofensywy - z wielu badań socjologicznych wynika, że w momencie kryzysu obywatele potrzebują silnego autorytetu ze strony władzy, która znajduje "plan" na "ocalenie" narodu.

d304mvr

Trumpowi koronawirus spadł jak z nieba: dołujące sondaże, rosnąca przewaga demokratów oraz zamieszki rasowe na ulicach wielu miast obniżyły słupki poparcia dla urzędującego prezydenta. To była sytuacja, którą powinien wykorzystać. Z nadarzającej się szansy jednak nie skorzystał. Na niespełna 4 tygodnie przed wyborczym egzaminem wydaje się, że 45. prezydent USA poległ na całej linii. A jego kontrkandydat wystarczy, że nie będzie się wtrącał.

Obciążeniem w nadchodzących dniach dla republikańskiej kampanii będzie próba odpowiedzi na publikację reportera "Washington Post" Boba Woodwarda. Dowiadujemy się z niej, że Trump "celowo lekceważył problem, aby nie siać paniki". Mimo nadciągającej w marcu serii informacji o tym, że "mnóstwo ludzi choruje", administracja nadal próbowała tuszować problem.

Zmarnowaną okazją do wybicia się w spadających sondażach miała być pierwsza debata prezydencka, jednak pozostawiła ona wielki niedosyt. Republikanin świadomy praw rządzących telewizją co chwilę "docinał" Joe Bidenowi - ten po którymś takim incydencie odpowiedział: "czy Ty się możesz zamknąć człowieku?"

d304mvr

Nie bez powodu więc komentatorzy ocenili te wystąpienia jako najgorsze w dotychczasowej historii amerykańskich potyczek, a niektórzy nawet nawoływali do tego, aby pozostałe dwie anulować.

USA. Donald Trump zakażony. Stracona okazja do przejęcia narracji

Wydaje się, że odwoła je rzeczywistość i podejście Donalda Trumpa. Zapowiadana forma zdalna starcia przyjęta przez komisję ds. debat została odrzucona przez republikanina w przedbiegach. Ważne jednak jest, aby przypomnieć, co stało się kilkanaście godzin od pierwszej debaty w Cleveland.

Wtedy cały świat zelektryzowała wiadomość, że prezydent USA jest zakażony koronawirusem. Niefrasobliwość zatryumfowała ponownie. Z relacji mediów dowiadujemy się, że sztab Trumpa podróżował na pokładzie Air Force One bez maseczek oraz spóźnił się na pierwsze starcie w Cleveland, a także nie poddał się testom na obecność COVID-19 ze względu na bliski czas emisji debaty.

d304mvr

COVID-19 mógł zostać wykorzystany przez republikanina jako kolejna szansa pokazania "siły i woli narodu" - pozostał jednak zestawem "business as usual". Początkowa próba wybicia przekazu "nie jestem inny od was, też zachorowałem, dam wam nadzieję" podczas pobytu Trumpa w szpitalu wojskowym Walter Reed trwała tyle, co nic.

Niecałe dwie doby od hospitalizacji prezydent USA miał już naciskać na lekarzy na wyjście ze szpitala. Tłumaczył, że przez chorobę jego "image" jest osłabiony, a on ma kampanię do wygrania. Zaledwie 24 godziny później Trump został wypisany z wojskowej placówki, a powrót do Białego Domu wyglądał jak starannie wyreżyserowany show. Trump zdejmując ostentacyjnie maseczkę na progu swojej rezydencji, chciał zapozować na "zwycięzcę", jednak tylko zaszkodził wcześniejszej narracji.

USA. Joe Biden z rekordowym wynikiem w sondażu

Jego kampanii nie pomogły także wpisy na Twitterze tuż po pierwszej nocy przy Pennsylvania Avenue 1600. Trump przypuścił tyradę na "fake-newsowe" media, "oszalałych lewicowych demokratów". Następnie prezydent USA zamieścił dwa nagrania, w których chwalił innowacyjną terapię przeciwciałami, jaką leczono go w szpitalu. Zapowiedział, że każdy senior w Stanach Zjednoczonych otrzyma dawkę leku za darmo zmagazynowanego "prawdopodobnie w setkach tysięcy dawek".

d304mvr

Problem w tym, że skuteczność reklamowanego przez Trumpa leku w zwalczaniu koronawirusa nie została udowodniona. Nie ma też na razie sposobów potwierdzenia tego, czy lek wywołuje jakieś skutki i jakie. Dodatkowo lek został opracowany przy użyciu ludzkich komórek pozyskanych z aborcji. A tę praktykę potępia zarówno sam prezydent, jak i wielu jego zwolenników.

Można domniemywać, że to kolejna chaotyczna próba zwrócenia się do najtwardszego elektoratu. Tego Trump przekonywać już nie musi - kluczem w wyborach będzie pozyskanie centrum i ludzi zwyczajowo niegłosujących. Tych powoli zjednuje sobie Joe Biden, który konsekwentnie próbuje nadawać ton: "damy radę, pokonamy wirusa, ale tylko zjednoczeni". Póki co sondaże FiveThirtyEight wskazują na rekordową, bo aż 9-procentową przewagę demokraty. Jednak Ameryka 4 lata temu nie takie liczby już widziała, a do 3 listopada pozostał niecały miesiąc.

W polityce o szansach na powodzenie kandydata w jakichkolwiek wyborach tradycyjnie decydują dwa czynniki - rozpoznawalność oraz wiarygodność. Pierwszy jest bezdyskusyjny, a o wiarygodności zadecydują wybory przy urnach. W ostatnich dniach kluczowe będzie zatem przejęcie narracji dotyczącej walki z pandemią oraz zaprezentowanie pełnego planu na walkę z COVID-19. Jednak będzie to zadanie bardzo trudne, bo póki co żaden kraj na świecie nie znalazł skutecznych narzędzi do walki z "niewidzialnym wrogiem". A Stany Zjednoczone od prawie 5 lat rezygnują z bycia światowym liderem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d304mvr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d304mvr